Ostatni spacer w "moim" lesie:
Znalazłam takie dojrzałe, pachnące, słodziutkie - ostatnie chyba w tym roku poziomeczki.
A tego gościa znacie? Też moja zdobycz, suszy się właśnie czekając na wylądowanie w garnku z bigosem.
No i niestety... chyba oznaka jesieni? Wrzosowe dywany wszędzie...
Ale, ale... byłabym zapomniała. To nie w temacie spacerów lecz pokrewnym, bo roślinnym :-)
Chcę Wam przedstawić roślinkę, może niektórzy już ją zresztą znają. Jest to żyworódka, jedna z dwóch odmian leczniczych. Oto ona:
Właściwie już jej nia ma, została przerobiona na nalewkę.
Tak wyglądał jeszcze niedawno mój balkon.
Wszędzie doniczki, skrzyneczki... a to tylko część :-)
A tak wyglądała moja zeszłoroczna kolekcja - te w miseczce, to żłobek żyworódkowy.
Polecam z całym przekonaniem, nie ma lepszego panaceum na wszelkie dolegliwości, można stosować wewnętrznie ( anginy, bóle gardła, wzmacniająco i zapobiegawczo) i zewnętrznie na rany, stłuczenia, skaleczenia. No, to spełniłam swój wewnętrzny obowiązek podzielenia się tą informacją. Przecież należy dzielić się tym, co dobre dla nas prawda? Idzie jesień, czas przeziębień i innych takich choróbsk, może uda się zapobiec niejednemu. Życzę zdrówka i oby nikomu nie była potrzebna żyworódka do leczenia :-)
Fajna roślinka,też ją mam na razie jedną.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUwielbiam las, chyba mogłabym mieszkać w lesie...
OdpowiedzUsuńJuż tyle razy miałam Ci napisać, że bardzo mi się podoba ta droga na głównej stronie Twojego bloga, takie drogi też uwielbiam:) nie tylko leśne polne również. A roślinki nie znam, muszę się nią zainteresować, przydałaby mi się taka, oj przydała. Pozdrawiam cieplutko:)))
Ależ dzisiaj apetycznie na blogach.U Ciebie na powitanie te wspaniałe poziomki:))))No i tyle wspaniałych porad za które Ci bardzo dziękuję.
OdpowiedzUsuńTobie również życzę mnóstwo zdrówka.
Poziomki?? W sierpniu! Faktycznie - ostatnie.
OdpowiedzUsuńA ten grzyb to co za jeden? Nie znam gościa.
Witajcie dziewczyny, bardzo miło że zaglądacie do mnie w gości i moje nieśmiałe pisanie nie idzie w próżnię. Mój las jest bardzo piękny, oczywiście daleko od osiedla, bo blisko to wiadomo do czego i komu służy...samo życie!
OdpowiedzUsuńGrzybów w tym roku jeszcze u mnie nie widać, aż dziwne skąd ten samotnik się wziął. To podpieniek - tak go nazywa mój mąż, rośnie na spróchniałych pniach i ma lekki posmak drewna ale w kapuście albo w occie to ginie...
Ciekawy kwiatek z tej żyworódki, muszę się za nim rozejrzeć. U mnie leczniczo rośnie sobie aloes :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Popytaj Zula wśród znajomych, warto mieć żyworódkę w domu. W razie potrzeby zjada się nawet listek zerwany prosto z roślinki.
OdpowiedzUsuńDziękuję za chęć pomocy w sprawie żyworódki, przejrzę kwiatki znajomych, a jak nie znajdę to odezwę się do Ciebie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzy mogłabyś podać przepis na tą nalewkę żyworódkową? Jak ją robisz?
OdpowiedzUsuńGosiu, napisałam u Ciebie ale też zamieszczę tutaj link (jeden z wielu o żyworódce):
OdpowiedzUsuńhttp://www.kuzdrowiu.pl/?pid=main_tresc.pl.76
Proponuję poczytać na nich i wypróbować na sobie, to co nam potrzebne. Ja nie zawiodłam się na żyworódce nigdy. Z początku robiłam mikstury ściśle wg przepisów ale kiedy stosuję świeży liść, albo wg własnego pomysłu też działa doskonale. Na pewno nie zaszkodziła jeszcze nikomu, a wiele osób które ją stosują znam. Pozdrawiam żyworódkowo.
Żyworódkę znam z dzieciństwa. Wiem, że jest lecznicza. Ale nigdy jej nie stosowałam i mimo że mam mnóstwo kwiatków w domu, tej akurat nie. A trze będzie poszukać. Warta jest tego. Jeszcze zawsze miałam aloes (oprócz ostatnich trzech lat: wystawiłam na lato na dwór, a na początku czerwca w nocy walnął niezapowiedziany przymrozek - i po moich aloesach). A moja mama zawsze miała jeszcze złoty wąs. Kiedyś o nim napiszę na swoim blogu.
OdpowiedzUsuń