Długa droga przede mną...

piątek, 30 września 2011

Mnie to można...

... po śmierć posłać. Tak się przynajmniej kiedyś mówiło. Obiecałam sobie dalszy ciąg Myślęcinkowych atrakcji pokazać na bieżąco. I co? I nic, prawie tydzień minął od tego czasu.  Ale co się odwlecze, to ... będzie pokazane jako kawałek historii :-)
Proszę uprzejmie:

Taki okaz w ogrodzie botanicznym - jakby piorun w miotłę strzelił, a podpisano: świerk pospolity... dla mnie on pospolity nie jest :-)

Podobno płazy i gady mają tu swoje przytulisko... nie wiem, nie widziałam nic oprócz tych poplątanych dziwolągów.

Przysięgam - to nie jest moja podobizna!

Mój skarb najmłodszy karmił świnkę morską... jak myślicie: starczy trawy na tej łące?!

A teraz migawki z Jarmarku Kujawsko Pomorskiego.
Tutaj odbywały się występy różnistych zespołów, a najwięcej oklasków zbierała ta młoda artystka w środku :-)

Gdzieś tam i ja byłam wśród widzów i słuchaczy.

Ot, słoneczko coraz niżej i trzeba było wycofać się na z góry upatrzoną pozycję, (czytaj - przystanek autobusowy).

Łabędzia rodzinka i stado łakomych kaczek żegnały każdego, kto odchodził z nadzieją w czujnych oczach (a może jeszcze parę okruchów rzuci)?!

I tyle tego dobrego, krótka nasiadówka na pożegnanie przy molo - nie pokażę co było konsumowane i czym popijane. Ale zapewniam, że dobre piwo z sokiem nie jest złe :-)
PS. I może przez to piwo zapomniałam obfocić stragany z rękodziełem? Kurcze - a było tego masę i niektóre prace naprawdę zapierały dech w piersiach. Obiecuję następnym razem się solidnie przyłożyć do zadania.

piątek, 23 września 2011

Myślęcinek

... a szczególnie ogród botaniczny, to nasz bydgoski ósmy cud świata. Spędziłam tam zeszłą niedzielę na błogim wypoczynku i robieniu zdjęć głównie.
I zamiast pochwalić się nimi natychmiast, odłożyłam je do mojego archiwum.
Teraz dopiero znalazłam chwilę na pokazanie tych pięknych miejsc:

Sama pani fotograf :-)
















Pozdrawiam wszystkich serdecznie i w przyszłą niedzielę zapraszam wraz ze mną znowu do Myślęcinka.
Mam nadzieję na piękną pogodę i mnóstwo atrakcji z racji Jarmarku Kujawsko-Pomorskiego.
Kiedy ja mam znaleźć czas na robótkowanie?! Nie ma obawy, coś się tam dzieje, tylko powoli :-) 

sobota, 3 września 2011

Poplątanie z pomieszaniem

Polowałam dzisiaj w oknie z aparatem, szkoda że poduszki pod łokcie nie podłożyłam :-)
... już dawno chciałam upolować takiego wielkiego ptaka


i co? mogę mu soli na ogon nasypać... :-(
To się nazywa refleks!


A teraz pochwalę się (chwalenie to moja specjalność) śliczną filiżanką - dostałam ją od bardzo miłej kobietki tak po prostu - z serca! Kochana Ela R., wiedziała czym mi sprawić radość.









Nie ma spodeczka ale to nie szkodzi, coś jej dopasujemy... jest taka piękna że musiałam ją obfocić dokładnie. Przy okazji dodam, że mam jeszcze kilka ślicznych filiżanek ale najnowsza zawsze najbardziej cieszy.

Teraz, tak dla kontrastu pokażę coś innego - moja córka powiedziałaby - tu cytuję: Matka Ty to wstydu nie masz za grosz! Pewnie, że nie mam ale za to mam takie ładne krzesło:


W trakcie drapania - mojego. Nie jest lekko ale dam sobie radę, zawzięłam się!
Tylko potem będę musiała się nauczyć jak z tego zrobić przecierane cudeńko... i podusię zgrabną mu uszyć.
Powiedzcie, że takiego drugiego nie kupię za żadne pieniądze. Moje ci ono jest  :-)


No i z serii pierdołeczek robionych aż do nonstopu... kilka albo i ...naście już poszło w świat, czyli nie są chyba takie najgorsze?!





Tutaj moje pierdołeczki pod opieką - kotka?


A to pęczek serwetek, oczekujących na usztywnienie i naprężenie. Nie jest to moje ulubione zajęcie, dlatego poleżą jeszcze trochę...


To by było na tyle. Jeszcze mam jedną robótkę rozgrzebaną ale sama o niej zapomniałam - hahaha - schowałam ją w kącik przed przyjściem  mojego szkraba Piotrusia i zapomniałam na amen!
Nic to, będę miała niebawem czym się pochwalić znowu (chyba, że wyjdzie z tego kicha)  :-)
Narka! Miłego weekendu kochani.