Ostatni spacer w "moim" lesie:
Znalazłam takie dojrzałe, pachnące, słodziutkie - ostatnie chyba w tym roku poziomeczki.
A tego gościa znacie? Też moja zdobycz, suszy się właśnie czekając na wylądowanie w garnku z bigosem.
No i niestety... chyba oznaka jesieni? Wrzosowe dywany wszędzie...
Ale, ale... byłabym zapomniała. To nie w temacie spacerów lecz pokrewnym, bo roślinnym :-)
Chcę Wam przedstawić roślinkę, może niektórzy już ją zresztą znają. Jest to żyworódka, jedna z dwóch odmian leczniczych. Oto ona:
Właściwie już jej nia ma, została przerobiona na nalewkę.
Tak wyglądał jeszcze niedawno mój balkon.
Wszędzie doniczki, skrzyneczki... a to tylko część :-)
A tak wyglądała moja zeszłoroczna kolekcja - te w miseczce, to żłobek żyworódkowy.
Polecam z całym przekonaniem, nie ma lepszego panaceum na wszelkie dolegliwości, można stosować wewnętrznie ( anginy, bóle gardła, wzmacniająco i zapobiegawczo) i zewnętrznie na rany, stłuczenia, skaleczenia. No, to spełniłam swój wewnętrzny obowiązek podzielenia się tą informacją. Przecież należy dzielić się tym, co dobre dla nas prawda? Idzie jesień, czas przeziębień i innych takich choróbsk, może uda się zapobiec niejednemu. Życzę zdrówka i oby nikomu nie była potrzebna żyworódka do leczenia :-)