Taka już moja natura i nie mogę jej zwyciężyć chociaż czasem podejmuję walkę :-)
Z rzeczy praktycznych i pożytecznych w pocie czoła udziergałam mitenki.
Poszłam na całkowitą łatwiznę, bez kciuka tylko otwór nań i tyle. I tak mordęga dla mnie, bo tyle zszywania, a ja i 5 drutów to towarzystwo nie z tej bajki :-)
Oto one na moich własnych ręcach - były, bo już ich nie mam.
Następne na drutach się dzieją... kiedyś pewnie je skończę.
Pokażę jeszcze wykopalisko... jak dobrze mieć naturę chomika. Zanurzam ręce w przepastnych czeluściach moich szaf i oto - proszę podziwiać. Nie, to nawet nie moje dzieło, to moja córeczka kiedyś tam, dawno dawno temu. Nawet teraz nie poznała swojego kominka - i dobrze, bo mój ci on!
I co? Może być? Bez roboty, a na czasie gdyby jakieś zimno czy cóś.
Teraz pochwalę się pewnym nagłym i nieplanowanym przeze mnie spotkaniem.
Ale warto było, bo było cudownie, pogoda śliczna, towarzystwo miłe i zapowiadają się kolejne takie spotkania :-)
Pozdrawiam wszystkie dziewczyny ze starego, kochanego Torunia:
Tutaj jeszcze przed spotkaniem samotnie podpieram Krzywą Wieżę.
Pierwszy raz w życiu się widziałyśmy, a ile z tego powodu radości .
Mikołaj przyjął nas dostojnie acz serdecznie.
Ile On się napatrzył w swoim posągowym życiu na takie spotkania.
Pewnie byłoby Mu nudno gdyby nie te wycieczki :-)
A Wisła płynie sobie spokojnie pod mostem kolejowym jakby nic się obok nie działo...
No to lecę dalej - osiołek czeka... jeszcze nie wie, że będzie musiał odwieźć mnie do domu :-)
Teraz pogadamy sobie chwilę od serca, jak babcia z wnuczkiem.
Pa! Do następnego, mój zaniedbywany nieco blogu...
Świetny komin i mitenki,zdjęcia ze spotkania super!!!
OdpowiedzUsuńBabcia zapatrzona w słodkiego wnusia...
OdpowiedzUsuńŻeby uniknąć mordęgi przy zszywaniu ja jednak zaprzyjaźniłabym się z drutkami tzw. Skarpetkowymi...
Komin bardzo pasuje do Ciebie.
Co do drutów rozumiem Cię absolutnie,ponieważ to również nie moja bajka:)))))Komin fajny.Ale najfajniejszy wnusio:)))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Mitenki i kominek -świetne!Wnusio Twój jest słodziutki:):):)
OdpowiedzUsuńBabcia dumna z wnuka, bo jakże by inaczej :) niech jeszcze troszkę podrośnie, a będzie rozpieszczany, że ho ho :))
OdpowiedzUsuńZ mitenkami pięknie sobie poradziłaś, szkoda tylko, że je igłą potraktowałaś :( może jednak mała próba ze skarpetkowymi ??? uwierz mi, że nie są takie straszne na jakie wyglądają :)
Pozdrawiam
Uwielbiam wykopaliska, mało, że przydatne to jeszcze z historią w tle, a jeśli o druty skarpetkowe idzie. Nie taki diabeł straszny, kiedy użyjesz drutów lekkich - bambusów bądź plastików.
OdpowiedzUsuńNie wiem jakim cudem, ale przegapiłam ten wpis!
OdpowiedzUsuńMitenki fajne!
Ja też z tych dwudrucianych ;-)
Mitenki robiłam w ubiegłym roku.
Opierałam się na schemacie z tej strony:
http://www.domklary.pl/
Trochę je inaczej rozpisałam, zmodyfikowałam i luzik!
Babciu dumna! Jeszcze raz gratuluję! :-**
Mitenki piękne ,komin również ale jako babcia podobasz mi się najbardziej wnusio cudny pozdrawiam cieplutko i dzięki za odwiedziny na moim blogu
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam dziewczyny za miłe słowa dla babci i pochwały moich pracek, nic nie obiecuję ale skoro tak przekonujecie - następnym razem przynajmniej spróbuję tych skarpetkowych drutów :-)
OdpowiedzUsuńDrugiej pary moich mitenek nawet nie zdążyłam sfotografować, poszły ogrzewać rączki koleżanki :-)
Ata - domklary jest super, dzięki!
Ojejku, jaki słodziaczek! Zupełnie jak mój synuś. Chyba w tym samym wieku są.
OdpowiedzUsuńNo proszę, spotkanie w Toruniu... Szkoda, że nie wiedziałam, może bym mogła dołączyć. :)
OdpowiedzUsuńBabcia szykowna, wnusio słodki - tylko podziwiać!